środa, 20 marca 2013

002, "Capote" i trochę o zwiastunach

Najpierw coś w rodzaju recenzji filmu:

Ładny ruch kamery, dobra muzyka, dialogi, ogół mi się bardzo podobał więc dziwią mnie negatywne opinie na temat tego filmu, szczególnie że nie jest ich mało. Mnie "Capote" bardzo się podoba, jako że jest nowszą produkcją, a bardzo mnie- fankę ubiegłego wieku pod każdym względem- cieszy. Wisienką na torcie jest gra Philipa Seymoura Hoffmana, zasłużony oscar, polecam obejrzeć wywiad z Trumanem, widać że Hoffman   wiedział kogo gra i jak ma to zrobić. Naprawdę dobra produkcja.

Ale gdybym przed seansem obejrzała zwiastun byłabym rozczarowana, zwiastun to film tyle że w krótkim wydaniu. I to nie tylko problem reklamy "Capote" to problem większości zwiastunów jakie widuję. Trylogia o Mrocznym Rycerzu to "najlepsze" efekty, brakowało tylko zakończenia i paru zwrotów akcji, które Nolan zafundował. Ja wiem, że ten parominutowy filmik ma zachęcić potencjalnego widza, ale na mnie to tak nie działa. Jednak najgorszy schemat to (zwykle stosowany przy nowych komediach romantycznych)- kadr z "zabawną" sytuacja, pochlebna recenzja jakiegoś "krytyka" ze "znanej gazety", oburzająca scena, kolejna recenzja tak pozytywna aż masz ochotę zwymiotować i na koniec smutna scena i nazwiska gwiazd sezonowych. Aż się przykro robi.

001 "Bukowski: stworzony do tego" i trochę o dokumentach




Na początek- filmy dokumentalne, biograficzne to też sztuka i coś co cenię. 
Ten film powinien być zadaniem domowym w szkole filmowej i obowiązkową pozycją dla osób które wiążą z kinem swoją przyszłość, bo tak się (tu się aż prosi o wulgaryzm) robi filmy biograficzne! Jedną z rzeczy, których nie mogę znieść w kinie to źle zrobione dokumenty. Takie ujęcia jak kadrowanie naziwska reżysera przez pierwszą połowę filmu to katorga dla widza. Kolejną męczarnią są zbędne ujęcia, zwykle kwiatów, wody, nieba- co z tego że to film o zespole muzycznym? Patrz na chmury przez większość filmu! Później wypowiedzi fanów, którzy o idolu o którym jest film wiedzą tyle co widz. Więc co tam robią? Urywki wywiadów, które znają wszyscy, dwa znane cytaty i koniec. To jest schemat filmów biograficznych na jakie trafiam.
Ale ten jest inny. Nie będę kłamać, że obejrzałam go ze względu miłości do filmu, bardziej do Bukowskiego, ale to mi pomogło zrozumieć, że i w tym gatunku umiejętności filmowe są niezbędne. Skąd te głupie przekonanie, że po filmie biograficznym masz lubić tego o kim jest projekcja? Chcę faktów i na ich podstawie chcę stwierdzić czy kogoś lubię czy nie. I w tym wypadku da się to zrobić. Jest parę rarytasów jeśli chodzi o wywiady i ciekawostki z życia, nie ma przerostu formy nad treścią, zbędnych ujęć- jest tak jak ma być. Wszystko współgra. Nie ma tak, że muszę sobie szybko coś notować na dłoni żeby sprawdzić, bo mówiąc o tym reżyser daje to na tacy. Reżyserem jest niejaki John Dullaghan, o którym nic nie wiem, ale tego bym mu chętnie pogratulowała.
Polecam nie tylko fanom Bukowskiego, polecam każdemu.

My passion and energy get mistaken for anger.




27 lutego 2012 rano weszłam na Internet sprawdzić zobaczyć Gary'ego Oldmana z jego pierwszym oscarem. Wchodzę na wirtualną polskę a tu Jean Dujardin trzyma nagrodę Gary'ego- tak myślałam, bo okazało się, że to on wygrał przez co byłam obrażona na oscary cały rok. I dalej jestem kiedy o tym myślę. Wtedy statuetkę przyznawała Natalie Portman więc to byłoby cudowne, bo grali na początku jej kariery w jednym, kultowym filmie jakim jest "Leon Zawodowiec" i teraz ona wręczyłaby oscara Gary'emu no coś pięknego. Tego dnia poszłam do szkoły rozczarowana i spłakana i na pierwej lekcji jaką była matematyka narysowałam rysunek pod tytułem "sprawiedliwe oscary", na którym Oldman ma statuetkę. Mam do dziś ten chory rysunek.
Tak, to jeden z moich ulubionych aktorów i jedna z pierwszych miłości, odkąd obejrzałam "Leona Zawodowca" wyobrażałam sobie mnie jako taką Matyldę Stansfilda. Do teraz lubię sobie o tym pomyślec.
Wstyd mi przyznać, ale dwa razy zwiątpiłam w Gary'ego- przed oglądaniem "Sida i Nancy" i "Wiecznej miłości". Sama myśl, że jedna osoba ma grać punka i przedstawiciela muzyki klasycznej jest dziwna, nawet kiedy ma to zrobić świetny aktor. I w pierwszej scenie z Garym-Beethovenem było mi jakoś nieswojo to w następnych zapomniałam o tym, że to film i o wszystkim, nie wiem czy z miłości do Beethovena czy dosypano mi czegoś do mountain dew. 
Urzekający, niedoceniany (mam nadzieję, że to zdąży się zmienić), genialny. 

I love acting, truly my favorite people are actors.

Sean Penn to jeden z moich ulubionych ludzi filmu. Celowo ani nie aktorem, ani nie reżyserem, bo kocham go równie mocno po każdej stronie kamery. Pierwszy film jaki pamiętam związany z Seanem to "Słodki Drań" (jednocześnie jego druga nominacja do oscara) obejrzany oczywiście ze względu na Allena, który jest jego reżyserem. Zawrócił mi w głowie, dlatego ucieszyłam się kiedy parę dni później wpadło mi w ręce "Przed Egzekucją"(pierwsza nominacja) byłam niesamowicie zadowolona, swoją drogą wyczyny Penna w tej produkcji cenię ogromnie i lubię doń wracać. Kiedy po jeszcze paru filmach pokochałam Seana na dobre przyszedł czas na "Obietnicę" czyli Penna-reżysera. Nie wiem czemu, ale denerwowałam się dosłownie jak mu to wyszło, sceptycznie podchodzę do takiej zamiany miejsc. Ale jak było wie każdy kto miał okazję oglądać "Obietnicę" czyli naprawdę dobrze. Są sceny, które zapamiętałam i których prawdopodobnie nigdy nie zapomnę, które ukształtowały mój gust w kwestii filmów. 
Pomijając jego talent podziwiam go jako człowieka, żałuję że łatwiej znaleźPomijając jego talent podziwiam go jako człowieka, żałuję że łatwiej znaleźć informacje o tym co sobie powiększyła Doda (z całym szacunkiem do niej i jej fanów) niż to co robił Sean m.in. dla ofiar trzęsienia ziemi na Haiti, o jego fundacji czy mówieniu głośno o tym co jest nie tak w polityce, o łamaniu praw człowieka.


Krótko mówiąc- widziałam Seana geja, widziałam Seana gangstera i Seana ojca pogrążonego w żałobie i za każdym razem przekonał mnie i kupił w pełni. 

niedziela, 10 marca 2013

Well, I guess this proves there are as many nuts in the Academy as anywhere else.



Jack Joker Nicholson. Najcharakterystyczniejszy uśmiech Hollywood. Choć jestem również wielką fanką głosu Jacka, jest świetny taki zaczepny a jednocześnie stonowany. No i te brwi. Od pierwszego filmu jaki pamiętam próbowałam unosić brwi tak wysoko jak Joker. Później było "Lśnienie" a potem już tylko miłość i oglądanie wszystkiego z Nicholsonem "w środku". Po godzinach seansów z Jackiem stwierdzam, że to mój ulubiony aktor wszech czasów. 
Jego historia jest jak z filmu- przez trzydzieści lat myślał, że jego matką jest w rzeczywistości jego babcia, jego rodzina wymyśliła tę intrygę by chronić Jacka i jego siostrę przed wstydem jakim wówczas była młoda kobieta bez męża, ale za to z dzieckiem. Poza tym niewiele wiadomo o życiu Jacka, w jego biografii wyczytałam, że był dość wesołym dzieckiem, jako nastolatek był bardzo towarzyski i energiczny. Długo mu zajęło przedzieranie się do świata filmów co jest według mnie wielką stratą dla kina. Czytałam, że dopiero kiedy wreszcie udało mu się zagrać w "Easy Rider" a później w "Pięciu łatwych utworach" zaczął żyć na miarę standardów początkującej gwiazdy, bo wcześniej mimo sławy i bywania nie był zamożny. Próbował też swoich sił jako reżyser- nie został na tym polu doceniony choć podobno jedna z osób pracujących z Jackiem na jednym planie powiedziała "Mam nadzieję, że odniesie sukces jako reżyser, bo aktor z niego żaden". "Żaden aktor" ma trzy oscary w kategorii najlepszy aktor. Również jego agent mylił się mówiąc mu, że nie ma czego szukać w przemyśle filmowym co Jack mu "wytknął" odbierając Oscara w 1976 za "Lot nad kukułczym gniazdem" (swoją drogą- moja ulubiona mowa Oscarowa kiedykolwiek: zabawna, krótka no i ten Jack... ach). To była trzecia nominacja Jacka i jak głosi plotka obawiał się już, że musi umrzeć by zostać nagrodzonym tą statuetką. Wszystkie zdania zaczynają się niemal od "podobno", jak już wspomniałam Jack jest bardzo tajemniczą osobą, nie udziela nawet wywiadów przed kamerą, bo jak twierdzi mówi bardzo nieskładnie. 
Ostatni film, w którym możemy zobaczyć Jacka to "Skąd wiesz?" z 2010 roku, poprzedni jest z 2007 więc można podejrzewać, że zaczyna się emerytura aktora. Z jednej strony szkoda, ale z drugiej- niewielu aktorów zostawiło taki dorobek, którym można zachwycać się na nowo za każdym razem. 

sobota, 9 marca 2013

My first movie was so bad, that in seven U.S. states had replaced the death penalty.

Nie ma lepszego scenarzysty niż Woody Allen. Nikt nie bawi mnie tak jak Woody Allen. Filmy tego reżysera są ze mną już długie lata co jest dość dziwnie, bo nie słyszałam o nim od nikogo. Obejrzałam reklamę jakiegoś filmu i usłyszałam tylko "Woody Allen" i postanowiłam poszperać. I wyszperałam. Pierwszym filmem Allena jaki widziałam był "Bananowy Czubek" bardzo lubię początki kariery Woody'ego i ten lekki humor krótkie zabawne sceny i gagi. Później oglądałam wszystko jak leci, co wpadło mi w ręce. I tak mi wpada do teraz. Dzisiejsze filmy Allena są dla mnie o wiele cięższe do przełknięcia niż te starsze, ale dalej trzymają poziom co jest zadziwiające zważywszy na ilość jego filmów czy wiek reżysera. Chciałabym mieć równie interesujące, błyskotliwe i zabawne spostrzeżenia ubrane w tak lekkie ciekawe słowa co ten człowiek. 

I steal from every movie ever made

Tarantino to jeden z najdłużej znanych mi reżyserów z racji mojego ojca, który bardzo lubił jego filmy. Szybko mi się udzieliło choć wówczas rozumiałam jedynie strzelaniny i krwawe akcje (którymi swoją drogą byłam oszołomiona), ale teraz historie z filmów Quentina dosłownie kładą mnie na łopatki ilekroć bym filmu nie oglądała. "Pulp Fiction" to jeden z najlepszych i najczęściej przeze mnie używanych antydepresantów na świecie. Zawsze postrzegałam go jako takiego buntownika pośród tych (w miarę) poukładanych ludzi kina, sam fakt że rzucił szkołę robi na mnie wrażenie, może nie tyle to że ją rzucił tylko to że był klasowym głupkiem a parę dni temu odbierał drugiego Oscara. 

Chcę, aby ludzie chodzili do kin. Jestem człowiekiem spektaklu. Gram.

Filmy Polańskiego ratowały mnie setki razy kiedy to sfrustrowana użalałam się nad sobą "Chinatown" czy "Dziecko Rosemary" skutecznie pozbawiało mnie łez i przenosiło całą moją uwagę na to co się dzieje na ekranie. A działo się tam wiele co wie każdy kto oglądał choć jeden film tego reżysera. Uwielbiam specyfikę Polańskiego czuję się w niej jak w domu, ale rozumiem że komuś może przeszkadzać. Kocham kadry z "Noża w wodzie"  praca kamery Polańskiego to istne mistrzostwo. Mogłabym oglądać same ujęcia bez głosu i dialogów i to by mnie satysfakcjonowało, bo- dam sobie uciąć wszystko- byłyby świetne. Sama osoba tego reżysera jest dla mnie wielkim autorytetem, to prawdziwy człowiek z klasą i artysta, jedyny w swoim rodzaju. Marzę o podziękowaniu mu za wszystkie filmy, ale chyba nie obyłoby się bez mojej histerii więc może nieosiągalność tego marzenia jest dobra dla mojej reputacji. A z resztą chrzanić ją, chciałabym wyznać Polańskiemu wszystko co niechcący dla mnie zrobił.



What do you take me for? A fourteen karat sucker?



Masakrując słowa Erica Harrisa (jakkolwiek byłoby to nie na miejscu) "I'm full of Kubrick and I love it!". Pierwszym filmem Stanleya jaki widziałam było "Lśnienie", pamiętam urywki z dzieciństwa, ale kiedy oglądałam go już świadomie w wieku parunastu lat zrobił na mnie ogromne wrażenie. Musiałam się dowiedzieć kto robi takie cuda i się zaczęło. Były dni kiedy oglądałam Kubricka cały czas, często jeden ten sam film. Z resztą dalej tak robię. Dla mnie to najlepszy reżyser wszech czasów, idealnie odnajduję się w świecie jaki Kubrick tworzył jakkolwiek odległy by mi nie był. Jak często mówię "Mechaniczna Pomarańcza" to najlepsze co mnie w życiu spotkało i nie kłamię. Może i dobrze, że nie ma możliwości wykasowania sobie czegoś z pamięci, bo ciągle chciałabym oglądać ten film po raz pierwszy choć mimo że oglądałam go tysiące razy odczucia moje się nie zmieniają i ciągle go przeżywam równie mocno. 
Krótko pisząc- jeśli nie lubisz do Kubricka to co z Tobą do cholery nie tak?