sobota, 11 maja 2013

003, "Funny Games" i remaki


Niedawno obejrzałam "Funny Games" z 1997 roku. Niewiele lepszych rzeczy mogłam zrobić. Pierwszy film od czasu obejrzenia "Mechanicznej Pomarańczy", który mnie tak postawił na nogi swoją drogą dosłownie. Ale mimo to nie polecam każdemu. Film jest ciężki, po skończonym seansie czytałam opinie o nim i to wzbudziło jeszcze większy podziw dla tego filmu, bo wszystkie odnoszą się do tego jak bardzo ludzi ten film dotknął. Nie widziałam wypowiedzi "nie podobał mi się, nudziłem się" wszystkie negatywy były podparte odważną fabułą. I nie jest zbędnie kontrowersyjny czy sztucznie, wszystko jest elementem historii, która mnie dosłownie zmiażdżyła.  Ogromne wrażenie na mnie robi to jak film może porywać, ten jest tego dowodem. 
Długo szukałam tego filmu i znalazłam kiedy już chciałam sięgnąć po remake. Teraz poluję na ten właśnie Funny Games U.S., obejrzałam parę urywek na youtube i z całym szacunkiem dla Haneke to chyba najbardziej zbędny remake w historii kina. Bardzo nie podoba mi się aktorka grajaca Ann w drugiej części, dla mnie jest okropnie sztuczna nie tyle w kwestii gry aktorskiej... chodzi o ten motyw z dzisiejszych horrorów, przerażone są tylko kobiety z powiększonymi walorami, a przecież nie tylko takie po świecie chodzą. Sztuczność często blado wygląda przy naturalności. Może zmienię zdanie po obejrzeniu całego filmu, chcę to zrobić żeby się przekonać ale i nie chcę, bo powtórne nagrywanie tego filmu po dziesięciu latach jest po prostu zbędne. Amerykanizacja totalna i aż nie wierzę że mówię to ja osoba wielbiąca się w komercji. 
Swoją drogą od razu mi się przypomina "Nóż w wodzie" i możliwość powtórnego go nakręcenia, którą otrzymał Polański z Elizabeth Taylor w roli głównej. I odmówił. I bardzo dobrze, kocham Liz, ale to bez sensu, film ma przesłanie, które jest dla każdego, nie trzeba go dostosowywać do kraju. 
Wracając do "Funny Games" to roiło się tam od motywów, które uwielbiam, nie chcę wiele zdradzać, lepiej się przekonać samemu. Jeśli jest się trochę świrem w środku albo\i lubi kino. 

środa, 1 maja 2013

I could almost say it is my religion. I guess that sounds pretentious, but I want to live and breathe cinema.


Giovanni Ribisi to jeden z moich ulubionych aktorów i twarzy, wiele z taką można zagrać i wiele też cudownych kreacji Giovanni stworzył. Pierwszym filmem w jakim go widziałam i pokochałam to niestety dość niszowy film SubUrbia, cały film jest naprawdę godny polecenia. Świetny klimat i muzyka. Kolejną moją ulubioną rolą Ribisiego jest ta w Ryzyku, jest tam jedna scena, w której rozmawia z ojcem, którego gra Ron Rifkin i wzrusza się. Trudna kwestia z tym wzruszaniem, pozostawiam każdemu do oceny, ale w tej scenie jest coś, naprawdę warto ją zobaczyć. Tak jak cały film. Poza tym ma na koncie znane filmy takie jak Szeregowiec Ryan czy ostatnie hity jak Avatar czy Ted. Co do dwóch ostatnich tytułów entuzjazmu nie podzielam raczej więc nie chcę o nich pisać. 
Poza tym można zobaczyć go w serialach- w Przyjaciołach wciela się w brata Pheobe, pojawia się też w Mam na imię Earl i oczywiście rola w Cudownych latach.
Cieszę się że mogłam zobaczyć go ostatnio na wielkim ekranie w filmie Gangster Squad i mam ochotę na więcej. Talent, świetna twarz i głos- Giovanni.